Tynki wewnetrzne
Ale sie ten tynkarz uparl zeby nam robic tynki. Pisze maile, dzwoni. Przekonuje nas, ze minusowe temperatury nie przeszkadzaja w kladzeniu tynkow wewnetrznych bo on ma taka nagrzewnice specjalna i tak nagrzeje, ze osiagnie temperature 7 stopni w budynku. Ja czytalam, ze temperatura musi byc wewnatrz conajmniej 15 stopni celsjusza. On twierdzi, ze juz wiele razy robil w minusowych temperaturach i ze nawet nam da na pismie gwarancje na jakosc tynkow. On chce robic juz teraz, on nie moze czekac bo niedlugo zaczyna jakis wielki projekt na jakiejs hali gdzie ponad 1000 metrow beda tynkowac i dlatego mu zalezy, zebysmy zaczeli juz teraz. Oczywiscie, dla mnie to sciema z ta hala. Gosciu ma martwy sezon i szuka roboty. Wiem, ze robi ladnie, bo kladl tynki naszemu sasiadowi i zrobil to naprawde ladnie i gladko, nawet nie trzeba by klasc na to gladzi, co mnie cieszy bo ja nie chce gladzi, przynajmniej nie na poczatku. Bierze raczej niedrogo bo 23 zl za m/kw z materialem i daje gwarancje na 36 miesiecy. No i mam dylemat. Kazalam mu wyslac sobie na maila umowe zeby zobaczyc co tam wypisal. On juz date rozpoczecia wpisal 23 luty. Czyli, za piec dni chce mi wejsc na budowe a temperatura spada i bedzie coraz zimniej nawet do -10 w nocy. I co mam robic?
Komentarze